Brat Kamil
11.5K

Pokuta, pokuta, pokuta

ks. Tomasz Jaklewicz

|
W XXI wieku „piekłem na ziemi” są zamachy terrorystyczne, jak ten na World Trade Center w 2001 roku. Tamara Beckwith /Rex Features/east news

Wizja piekła ukazana w Fatimie przypomina, że grzech ma tragiczne konsekwencje. W trzeciej tajemnicy fatimskiej mowa jest o aniele, który woła: „Pokuta, pokuta, pokuta!”. Aby zacząć pokutować, trzeba wpierw uznać prawdę o grzechu.

Jest czymś zadziwiającym, że Maryja, która kojarzy się nam z łagodnością, czułością, matczynym ciepłem, pokazała fatimskim pastuszkom piekło. Nie chce się nam to zmieścić w głowie, ale przecież Ewangelia wielokrotnie przestrzega przed piekłem, czyli zatraceniem się człowieka w grzechu na wieki. „Stwierdzenia Pisma Świętego i nauczanie Kościoła na temat piekła są wezwaniem do odpowiedzialności, z jaką człowiek powinien wykorzystywać swoją wolność ze względu na swoje wieczne przeznaczenie. Stanowią one równocześnie naglące wezwanie do nawrócenia” (1036) – czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego.

Morze ognia

Łucja tak wspomina to, co dzieci zobaczyły 13 lipca 1917 roku: „Pani nasza pokazała nam morze ognia, które wydawało się znajdować w głębi ziemi, widzieliśmy w tym morzu demony i dusze, jakby były przezroczystymi czarami lub brunatnymi żarzącymi się węgielkami w ludzkiej postaci. Unosiły się w pożarze, unoszone przez płomienie, które z nich wydobywały się wraz z kłębami dymu. Padały na wszystkie strony jak iskry w czasie wielkich pożarów, bez wagi, w stanie nieważkości, wśród bolesnego wycia i rozpaczliwego krzyku. Na ich widok można by ogłupieć i umrzeć ze strachu. Demony miały straszne i obrzydliwe kształty wstrętnych, nieznanych zwierząt. Lecz i one były przejrzyste i czarne. Ten widok trwał tylko chwilę. Dzięki niech będą Matce Najświętszej, która nas przedtem uspokoiła obietnicą, że nas zabierze do nieba (w pierwszym widzeniu). Bo gdyby tak nie było, sądzę, że bylibyśmy umarli z lęku i przerażenia. Następnie podnieśliśmy oczy ku naszej Pani, która nam powiedziała z dobrocią i ze smutkiem: »Widzieliście piekło, dokąd idą dusze biednych grzeszników. Aby ich ratować, Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca«”.

Tak, wydaje się to przerażające i takie „niedzisiejsze”. Papież Benedykt XVI komentuje: „Przez jedną straszną chwilę dzieci doświadczyły wizji piekła. Widziały upadek »dusz biednych grzeszników«. Z kolei zostaje im powiedziane, dlaczego wystawiono je na to przeżycie: »Aby ich ratować« – ukazać im drogę zbawienia. Przychodzą tu na myśl słowa z Pierwszego Listu św. Piotra: »cel waszej wiary – zbawienie dusz« (1,9). Jako droga do tego celu wskazany zostaje (…) kult Niepokalanego Serca Maryi”.

„Aby ich ratować”, aby walczyć o ich zbawienie – to motyw, który jest decydujący. Maryja ukazuje dzieciom ostateczne konsekwencje odwrócenia się człowieka od Boga. Jeśli ta wizja piekła wydaje się zbyt przerażająca, zbyt „materialnie dosłowna”, to warto pomyśleć, że w tym czasie trwa I wojna światowa, jak mówiono wtedy Wielka Wojna. Śmierć poniosło 14 mln ludzi. Wystarczy przeczytać opisy krwawych walk w błotach okopów, nieopisanych cierpień rannych, w większości umierających na zakażenie (nie znano jeszcze antybiotyków), oparzonych gazami bojowymi etc., by zrozumieć, że „piekło na ziemi” było już obecne. Konkretne do bólu. Dodajmy, że I wojna światowa okazała się zaledwie przygrywką do kolejnej, jeszcze bardziej okrutnej wojny. Zakończyła się w 1918 r., ale to ona utorowała drogę do powstania zarówno faszyzmu, jak i komunizmu. Oba te prawdziwie demoniczne systemy sprawiły, że świat spłynął ludzką krwią na niespotykaną w dziejach skalę.

Nie, Bóg nie jest okrutnikiem straszącym piekłem. Bóg jest prawdą i miłością. On wzywa do siebie, zaprasza do miłości i życia w prawdzie. Ostrzega człowieka przed drogą prowadzącą do przepaści: „Nie jedzcie z owoców tego drzewa”. To człowiek, gdy zapomina o Bogu, upada sam, a ponadto ciągnie cały świat w stronę zagłady i ziemię zamienia w pobojowisko. „Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo” (Pwt 30,19) – mówi Bóg. A więc daje nam wolność, prosząc w tym samym wersecie: „Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo”. A więc nie jest Mu obojętne, co wybierzemy.

Wołamy nieraz, czy Bóg nie mógłby czegoś zrobić, aby powstrzymać zło. Owszem, właśnie robi. Fatimska Maryja jest znakiem Bożego zmiłowania, jest zwiastunką nadziei. Fatima ukazuje konsekwencje grzechu, a zarazem pomocną dłoń Boga. Trzeba się jej uchwycić i pomóc w tym innym. Pokuta to nic innego jak zwrócenie się człowieka do Boga, to wołanie o ratunek dla siebie i innych.

Smutek Boga z powodu grzechów

Pokuta ma wymiar osobisty (pokutuję za moje grzechy w trosce o moje zbawienie), ale także wspólnotowy (pokutuję za innych z troski o ich zbawienie). Nikt nie jest samotną wyspą. Jesteśmy jedną ludzką rodziną. Każdy grzech osobisty ma także wymiar wspólnotowy. Święty Jan Paweł II mówił o tzw. grzechu społecznym i wyjaśniał, że tak jak istnieje solidarność i wspólnota ludzi świętych (świętych obcowanie), tak istnieje wspólnota grzechu i oddziaływanie grzechu na innych. „Dusza, która upada przez grzech, pociąga za sobą Kościół i w pewien sposób cały świat”. A z drugiej strony „każda dusza, która się podnosi, dźwiga świat”.

Pierwsze jest zawsze nawrócenie osobiste. Nie pomogę innym w drodze do zbawienia, jeśli sam jestem odwrócony plecami do Boga. Jeśli wchodzę sam na drogę pokuty i nawrócenia, to przyczyniam się do zbawienia świata. Nawet nie wiedząc o tym.

Maryja pewnie dlatego wybrała dzieci i poprosiła je o modlitwę za grzeszników, ponieważ ich serca były czyste, wolne od przywiązania do grzechu, ufne, otwarte na przyjęcie Bożego planu. One chciały pokutować za innych, za siebie specjalnie nie musiały. My, dorośli, uwikłani w nasze grzechy, musimy zacząć od pracy nad sobą, aby stać się zdolnymi do pomagania innym. Musimy stać się na nowo ufni jak dzieci. „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim” (Mt 18,3-4).

Czym właściwie jest pokuta? To najpierw postawa wewnętrzna, postawa serca. Człowiek dostrzega swój grzech i rozumie, że wyrządził nim krzywdę. Komu? Najpierw Bogu, potem bliźnim, a także sobie samemu. Jego serce jest skruszone, czyli czuje się upokorzony, obolały powodu własnej moralnej nędzy, zastanawia się nad sobą, konfrontuje z prawdą. Czuje żal za popełniony grzech.

Mały Franciszek wyznawał: „Myślę o Bogu, który jest taki smutny z powodu tylu grzechów! Gdybym tylko był zdolny do zrobienia Mu radości”. Poczucie żalu z powodu grzechów oznacza dostrzeżenie złamania przykazania i zrozumienie, że za wykroczenie należy się kara – to zwykły wymóg sprawiedliwości. Żal za grzechy ma też wymiar bardziej personalny – to dostrzeganie „smutku” Boga z powodu moich grzechów. Żal za grzechy łączy się z pragnieniem poprawy (nawrócenie) oraz wynagrodzenia Bogu (zadośćuczynienia). Franciszek wyraża to intuicyjnie, gdy mówi, że chce sprawić Bogu radość, chce Go pocieszyć.

Pokuta wewnętrzna wyraża się w działaniu, w podjęciu czynów pokutnych. Najważniejszym z nich jest spowiedź sakramentalna. W pierwszych wiekach Kościół najpierw naznaczał pokutę (trwającą nieraz kilka lat!), a potem udzielał rozgrzeszenia. Później zaczęto udzielać rozgrzeszenia zaraz po wyznaniu grzechów, a pokutę przesunięto na czas po spowiedzi. Czyny pokutne to różne formy umartwienia wewnętrznego lub zewnętrznego, czyli dobrowolnie podjęte wyrzeczenie, post, asceza, ofiara. Dostrojenie serca do owego smutku Boga z powodu grzechu. Czujemy, że skala podjętego wysiłku pokutnego musi jakoś odpowiadać wielkości popełnionego zła. Dawniej próbowano ująć to w sformalizowane ramy. W średniowieczu powstawały tzw. księgi pokutne zawierające wykaz grzechów oraz przypisanych im pokut, które spowiednicy mieli nakładać penitentom. Była w tym spora przesada, ale świadczyło to o tym, jak poważnie podchodzono do grzechu i pokuty.

Pokuta jako przeżytek?

Dziś cierpimy na tendencję przeciwną. Poczucie grzechu zanika. Tam, gdzie nie widzi się już grzechu, nie ma też mowy o żalu ani o pokucie. Człowiek znajduje sam usprawiedliwienie dla grzechu, który traktuje tylko jako słabość. Poza tym obwiniamy innych, nie widząc winy w sobie.

Jan Paweł II zauważał, że w naszych czasach „dominujące w psychologii i zachowaniu społecznym poglądy są przeciwieństwem pokuty”. I dodawał: „Współczesnemu człowiekowi przychodzi trudniej niż kiedykolwiek uznanie własnych błędów i decyzja zawrócenia z drogi, aby po naprawieniu błędów podjąć wędrówkę na nowo; dzisiejszy człowiek bardzo niechętnie mówi: »żałuję« czy »przykro mi«; wydaje się, że instynktownie, a często bardzo stanowczo odrzuca to wszystko, co jest pokutą w sensie ofiary przyjętej i praktykowanej dla naprawienia grzechu”.
Dlatego papież podkreślał, że „praktyka pokutna Kościoła, aczkolwiek od pewnego czasu złagodzona, nie może jednak być zaniechana bez wielkiej szkody zarówno dla wewnętrznego życia chrześcijan i wspólnoty Kościoła, jak i dla skuteczności ich oddziaływania misyjnego. (…) Jest zresztą jasne, że pokuta chrześcijańska będzie wtedy autentyczna, gdy będzie wypływała z miłości, a nie jedynie z lęku; gdy będzie polegała na poważnym wysiłku ukrzyżowania „starego człowieka”, aby mógł się narodzić „nowy” za sprawą Chrystusa; gdy będzie naśladowaniem Chrystusa, który będąc niewinny wybrał drogę ubóstwa, cierpliwości, surowości i, można powiedzieć, drogę życia pokutnego”.

Ten, kto żyje autentycznie chrześcijańskim życiem, rozumie, że pokuta nie jest czymś jednorazowym. Ponieważ wciąż upadamy, dlatego w życiu chrześcijanina jest stałym wysiłkiem podnoszenia się z grzechu, zaczynania od nowa, bicia się pokornego w piersi, przyzywania Bożego zmiłowania. Całe życie staje się procesem nawrócenia, a zatem zmierza do stałego postępu ku lepszemu.

Fatimskie dzieci płonęły gorliwością pokuty nie tyle za siebie, ile za innych, za grzeszników zagrożonych utratą zbawienia. Podejmowały posty, oddawały swój posiłek biednym, a nawet nosiły w dzień i w nocy szorstki sznur pokutny. Maryja musiała je nawet prosić, aby złagodziły swoje umartwienia. Determinacja Hiacynty, Franciszka, Łucji w podejmowaniu ofiar za grzeszników może nas zawstydzać.

Pełne kościoły w Środę Popielcową, tłumy pod Jasną Górą podczas Wielkiej Pokuty 15 października w ubiegłym roku, stałe konfesjonały, przy których nigdy nie brakuje ludzi. To są znaki, które wskazują, że Polacy wciąż czują pragnienie pokuty. W wielu miejscach na świecie pokutne praktyki, posty, umartwienia prawie zaginęły. Uznano je za średniowieczny przeżytek, uznano, że Bóg nie potrzebuje już takich rzeczy. Fatima pokazuje, że jest inaczej. W wizji pochodzącej z trzeciej tajemnicy fatimskiej pojawia się anioł trzymający w ręce ognisty miecz. Pokazując prawą ręką ziemię, mówił mocnym głosem: pokuta, pokuta, pokuta! Czy to wołanie rozlega się jeszcze w Kościele? Czy ktoś się nim przejmuje? •

gosc.pl/doc/3738837.Pokuta-…
Kasia shares this
55
IRENA KAZIMIERA