Slawek
5439

Lista Bergoglio. Sensacyjna lektura

Na początek proszę o wyrozumiałość. I trochę cierpliwości. Bo to, o czym napiszę – brzmi jak bajka. Albo tani hollywoodzki scenariusz. A chwilami może nawet jak jedna z tych nie do zniesienia polukrowanych historyjek, które w szkole opowiadały nam zbyt egzaltowane katechetki. Ale trudno – innego wyjścia nie ma. Takie są fakty.

Wyobraźcie sobie zakonnika w średnim wieku, jak na kościelne standardy – jeszcze dosyć młodego. Z pozoru niczym się nie wyróżnia, podczas gdy w rzeczywistości organizuje skomplikowany system ratowania, udzielania schronienia i przerzucania za granicę Bogu ducha winnych ludzi tropionych przez zbrodniczą juntę. Niemal każdego dnia naraża własne życie, żeby ocalać innych – porywanych z ulic i własnych domów, więzionych, torturowanych i okrutnie mordowanych, np. wyrzucanych z wojskowych samolotów wprost do oceanu. Ksiądz nieraz siada za kierownicą i długo kluczy, żeby zgubić ewentualny ogon i dotrzeć do człowieka, wokół którego zaciska się pętla obławy. A potem wraca do siebie i jak gdyby nigdy nic odprawia Mszę, spowiada, chrzci i udziela ślubów. Przez lata tak doskonale zwodzi wojskową bezpiekę, że o jego drugim życiu wiedzą właściwie tylko ci, którym pomógł. A i tak nie wszyscy, bo często stara się pomóc, w ogóle nie wychodząc z cienia. Zgodnie z regułami konspiracji. Tyle że w tym przypadku złote zasady przestrzegane przez podziemne organizacje i spiski, wywiady i kontrwywiady wraz z całą armią ich szpiegów i tajnych informatorów zadziwiająco współbrzmią z przestrogą, która wybrzmiewa w szóstym rozdziale Ewangelii według św. Mateusza: „Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”.

Kiedy wreszcie upada dyktatura, ksiądz oczywiście nadal niczego nie ujawnia. Ba – zawiera niepisany układ z uratowanymi, że nadal zachowają tajemnicę. Nie chce być posądzony o odcinanie kuponów od dawnego bohaterstwa. Ale wtedy następuje typowy dla amerykańskiego kina zwrot akcji. Pojawiają się zarzuty, że zakonnik… współpracował z reżimem. Los bywa okrutny, ironiczny i przewrotny. Oskarżenie dotyczy przede wszystkim porwania dwóch jego współbraci, których w rzeczywistości usiłował chronić, a potem wydostał na wolność. Ale ksiądz nadal milczy jak grób. Dopiero niedawno wezwany w charakterze świadka przed trybunał badający zbrodnie wojskowych nieco uchyla rąbka tajemnicy, ale generalnie wciąż pomniejsza swą rolę.

Od tamtego przesłuchania nie miną trzy lata, gdy 13 marca 2013 roku stanie przed całym światem jako człowiek od tamtego dnia zwany Franciszkiem.

Stałem wtedy w tłumie na Placu św. Piotra. Kiedy kardynał protodiakon odczytał tradycją przepisane łacińskie formuły i ogłosił, że nowym papieżem wybrano kard. Jorge Mario Bergoglio – jakaś kobieta obok mnie jęknęła: „No, nie… A jednak wybrali Włocha”. Natychmiast uspokoiłem, że to żaden Włoch, ale Argentyńczyk. Niestety właściwie na tym kończyła się moja wiedza o metropolicie Buenos Aires. A tu przecież, niech to szlag trafi, za chwilę mam w telewizji komentarz na żywo! Błyskawicznie zadzwoniłem do kolegi, który siedział przy komputerze… w Polsce i zapytałem, co wiadomo o Bergoglio. „Niewiele – powiedział. – Podobno do pracy jeździ metrem, sam sobie gotuje. Aha, był też oskarżany o współpracę z argentyńską juntą, ale nie podają żadnych szczegółów”. Cudownie, kocham współczesne media… Anegdotka, sensacja – i na tym koniec.

Przez kolejne dni fascynacja stylem Franciszka mieszała się z głuchym pomrukiem oskarżeń o jego postawę podczas tzw. brudnej wojny (1976-1983). Zarzutów nikt jednak nie potrafił sprecyzować, zaraz też pojawiły się zaprzeczenia – dodatkowo wiarygodne, bo padające z ust argentyńskich działaczy praw człowieka niezwiązanych z Kościołem, m.in. noblisty Adolfo Péreza Esquivela. Ale prawdę odkrywa dopiero książka „Lista Bergoglio. Uratowani przez Franciszka w czasie dyktatury”, którą napisał doświadczony reporter i dziennikarz śledczy Nello Scavo z „Avvenire”. Tytuł – oczywiście nieprzypadkowo – przywodzi na myśl „Listę Schindlera”.

Zwyczajem głupich recenzentów jest streszczanie książki. Nie zamierzam Wam odbierać, drodzy przyszli czytelnicy, przyjemności z poznawania drugiego, niezwykłego i nieznanego dotychczas życia ks. Bergoglio. Ale to naprawdę lektura obowiązkowa. Jeżeli oczywiście chcecie wiedzieć, skąd się wziął, kim w głębi duszy był i jest Franciszek. Życie znowu przerosło fikcję.

MAREK ZAJĄC
www.stacja7.pl/…/54

Polecam również:

To nie Bergoglio na nas doniósł!
Krzyżak
oczy_szeroko_otwarte dziękuje za link do serwisu Papieskiego.
Slawek
🤗 Dziękuję Wam, oczywiście, że zawsze będą tacy, którzy będą przeciwni Papieżowi, w końcu jest On, jak powiedział Pan Jezus - "Chrystusem na ziemi", a jak traktowano Pana jak był na ziemi ...
Brawa, tak brawa, dla Jezusa 🤗 🙏 😇
wojciechowskikrzysztof
🤗 Dziękuje Sławku za ten artykuł. 👏
Ale i tak Ci co Go nie kochają, nadal Go nie będą kochać.
oczy_szeroko_otwarte
jeśli chcesz, bądź na bieżąco... 😌 Serwis Papieski
oczy_szeroko_otwarte
”Rzeczy nie zawsze są takie, na jakie wyglądają…”:
Pięknie wygląda człowiek, który w czasie swojej niekończącej się wędrówki spotka potrzebującego, ubogiego, proszącego o pomoc i wspomoże go sercem, współczuciem w trudzie, pomocną dłonią i wiarą.
Kiedy na swojej drodze spotka dziecko i wskaże mu kierunki, możliwości. Kiedy na swojej drodze spotka miłość, dając więcej miłości i szczerości niż …Więcej
”Rzeczy nie zawsze są takie, na jakie wyglądają…”:

Pięknie wygląda człowiek, który w czasie swojej niekończącej się wędrówki spotka potrzebującego, ubogiego, proszącego o pomoc i wspomoże go sercem, współczuciem w trudzie, pomocną dłonią i wiarą.
Kiedy na swojej drodze spotka dziecko i wskaże mu kierunki, możliwości. Kiedy na swojej drodze spotka miłość, dając więcej miłości i szczerości niż ona, piękny jest wtedy człowiek.

Pięknie wygląda człowiek, który ma marzenia i cele, kiedy szczerze ceni wartości ważniejsze od materialnych. Pięknie jest, gdy swoje życie poświęca innym ludziom, wspiera, pomaga.

Pięknie jest, kiedy mądrość wygrywa z głupotą, miłość z zazdrością, kiedy przez łzy przebija się uśmiech, kiedy przez gorycz, zwątpienie i cierpienie wyłania się słodycz życia, a przede wszystkim nadzieja na lepsze jutro. Wtedy jest pięknie: gdy człowiek postępuje zgodnie z dobrymi podszeptami, zgodnie z własnym sumieniem, nie podążając za wrzaskliwym tłumem.

Piękno jest w człowieku, który wybacza i nie pamięta, chociaż tak bolało.

Pięknie jest, gdy człowiek cierpi i wie, że wszystko może się zmienić bo ufa (!).
Piękno jest w każdym człowieku wtedy, gdy jego sercem rządzą najwyższe uczucia – miłość, wiara, nadzieja.

Piękny będzie człowiek także u schyłku życia wiedząc, że nie jest sam i że jego życie tak naprawdę się nigdy nie kończy.

Nic nie jest wieczne, oprócz miłości i ideałów.
Jest i dobro i jest zło, a ci, którzy wierzą w dobro,
muszą powstać i zostać policzeni.


Strzeż się, bowiem złe czyny wydają cię w ręce złych ludzi. Człowieczeństwo bowiem nie jest stanem, w którym przychodzimy na świat. To godność, którą trzeba zdobyć.
Brama do świątyni Prawdy i Dobra jest wąska i niska. Wejdą tam tylko ci, którzy schylą głowę.
Pięknych i czystych ciał jest wiele, pięknych i czystych dusz tak mało, że zaledwie wystarczają na podtrzymanie wiary w ich istnienie. Szlachetne rzeczy, szlachetni ludzie, nie noszą swych racji na dłoni. Nie wiąż się nigdy z człowiekiem, dla którego środkiem jest to, co tobie celem. Unikaj ludzi, którzy kochają manipulować prawdą.
Zawsze szukaj piękna, to też charyzmat 😉 😌

www.facebook.com/photo.php

www.facebook.com/…/600019176720455 👏

www.facebook.com/photo.php

www.facebook.com/photo.php