wtorek, 15 kwietnia 2014

"Modlitwa nieustanna" zwana inaczej "modlitwą serca" czy "Jezusową" - cz.I.

     Modlitwa Jezusowa wyrosła z intrygującego polecenia Jezusa zawartego w Ewangelii: "Zawsze należy się modlić i nie ustawać"(Łk 18,1.). Częsta, regularna modlitwa wiedzie do powstania "modlitewnego stanu", dzięki któremu myśl nieustannie pozostaje przy Bogu. Przy czym spełnianie dobrych uczynków to też modlitwa, z tym że niebezpośrednia. Niektórzy asceci pojmowali jednak nakaz ciągłej modlitwy w sposób bardziej dosłowny i zwiększali głównie jej częstotliwość np. tzw. mnisi "nieśpiący" z klasztoru akoimetów w Konstantynopolu, którzy nieustannie sprawowali oficjum liturgiczne. Wędrowni asceci działający na pograniczu Syrii i Azji Mniejszej w drugiej połowie IV w., by wypełnić nakaz Jezusa, odrzucili pracę, życie społeczne i rodzinne i wszelką inną aktywność w świecie i całe życie poświęcili modlitwie.Przylgnęła do nich nazwa "mesalianie", która w języku syryjskim znaczy: "ludzie modlitwy". Spotkali się oni jednak z krytyką w Kościiele syryjskim. Nie dlatego, że swoje życie poświęcali modlitwie, ale ponieważ głosili jej wyłączność: nie miały dla nich znaczenia dobre uczynki, wyrzeczenia, czy działalność charytatywna, co prowadziło do zachwiania równowagi między modlitwą a życiem czynnym.

     Przeciwko poglądom mesaliańskim występował św. Bazyli Wilki. Wskazywał, że biblijnego nakazu o nieustanności modlitwy nie należy traktować w sensie liczby odmawianych wezwań, czy długości poświęconego czasu. Nakaz ten stanowi raczej zachętę do osiągnięcia pewnego "stanu modlitwy", rozumianego jako stała postawa duchowa. Jest to taki sposób przeżywania obecności Boga, który pozwala kierować ku Niemu wszelkie myśli, słowa i czyny, także modlitwy, jak i każdą rzetelna pracę. Stwórcę trzeba wielbić każdym działaniem, zachowując nieustanna pamięć o Nim. "Będziesz zatem modlił się nieustannie, jeśli nie ograniczysz modlitwy jedynie do słów, ale całym swoim powstępowaniem i sposobem myślenia przylgniesz do Boga, wtedy twoje życie stanie się ciągłą i nieustanna modlitwą" - pisał biskup Cezarei Kapadockiej.

     Wielką rolę w pojmowaniu modlitwy odegrali pierwsi pustelnicy egipscy. Podkreślali oni, że wielbienie Stwórcy winno ogarnąć całe życie i dokonywać się nieustannie, a nie tylko w określonych porach. "Jeśli bowiem mnich modli się tylko wtedy, gdy staje do modlitwy, to mało się modli" - twierdzili.

     Egipscy ojcowie pustyni zapoczątkowali nowy sposób praktyki nieustannej modlitwy. Rozwinęli "wewnętrzną medytację". Oznaczała ona ciągłe rozważanie wybranych "słów", czy "wezwań". Były to teksty z Pisma Świętego, którego uczono się na pamięć. Tym "słowem" mnich miał zajmować się we swoim wnętrzu, powtarzać je w różnych okolicznościach: podczas pracy, w drodze, w czasie spoczynku tak, by stało się w końcu częścią jego życia. Miało to na celu unikanie rozproszenia, skupienie myśli na Bogu i utrzymanie nieustannej pamięci o Nim.
   
     Szczególnym rodzajem ciągłej medytacji i pamięci o Bogu było częste powtarzanie jednego, niezmiennego wezwania. W takiej praktyce mnisi dostrzegali najprostszą drogę ustawicznego wielbienia Boga. Jedna modlitwa, wciąż powtarzana, winna stać się spontaniczna i automatyczna. Późniejsi mnisi bizantyjscy zalecali, by jedno wezwanie powtarzać dziesiątki, setki i tysiące razy, aż się do niego przywyknie tak, by wciąż dokonywało się w sercu. Te krótkie wezwania św. Augustyn nazywał "aktami strzelistymi" i tak przyjęło określać się je na Zachodzie. Na Wschodzie mówiono o modlitwie "jednozdaniowej", "monologicznej", czy o "monologii".



     Pojęcie monologii łączy się z nauka o "czystej modlitwie", której podstawy opracował Ewagriusz z Pontu. By umysł mógł rozmawiać z Bogiem , winien być "głuchy i niemy" na doznania zmysłowe. Należy więc unikać nieświadomego i natrętnego napływu myśli i stać się wolnym od wszelkich pojęć, wyobrażeń i wspomnień. To z kolei prowadzi do duchowego wyciszenia i pomaga przeżywać obecność Boga.

     Jan Klimak wyjaśnił sens monologii w kontekście Chrystusa: "Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie, oni sądzą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani" (Mt 6,5-6). Jezusowy zarzut wielomóstwa nie odnosi się do praktykowania każdej dłuższej modlitwy, lecz do czczej "gadaniny" i pokładania nadziei w wielości wypowiadanych słów. Takie postępowanie rozprasza jedynie myśli i rodzi wewnętrzny zamęt.

     Przeciwieństwem "wielomóstwa" (polylogia) jest modlitwa "monologiczna" (monologia), połączona z prostotą i pokojem serca. Polega ona na pokornym wzywaniu Boga i pomaga koncentrować się wyłącznie na Nim. Rozważanie jednej i tej samej formuły pozwala nieustannie odkrywać jej głębię, coraz bardziej przyswajać każde słowo co istotne w modlitwie, znacznie więcej słuchać niż mówić. Pomaga też bardziej skupić się na Tym, do kogo się zwraca, a nie na własnych marzeniach, pomysłach i koncepcjach. Tylko taka modlitwa kształtuje ludzkie serca, jest twórcza i przynosi pożytek.